Niekontrolowany zrzut wody mógł zagrozić Wrocławowi. Ujawniono ważny dokument

Dodano:
KATOWICE SZTAB ZARZĄDZANIA KRYZYSOWEGO Władysław Kosiniak-Kamysz, Joanna Kopczyńska, Dariusz Klimczak, Mariusz Feltynowski, Marek Boroń Źródło: PAP / PAP/Kasia Zaremba
Prezes Tauronu Grzegorz Lot zaprzeczył oskarżeniom o nieuzgodniony zrzut wody. Ujawniono także ważne pismo Wód Polskich

Jak poinformował Onet, Wody Polskie niespełna miesiąc temu poinformowały Tauron, że znaczenie zbiornika Lubachów, który znajduje się obok elektrowni wodnej, dla walki z powodzią jest znikome. Dokonały tego listownie.

W niedzielę sytuacja stała się dość poważna. Woda w zbiorniku zaczęła się przelewać przez jego koronę. To sprawiło, że Tauron dokonał spustu wody do zbiornika Mietków. Ten zaczął się szybko przepełniać, co sprawiło, że wodę zaczęto spuszczać do rzeki Bystrzycy. To zaś mogło doprowadzić do zalania wrocławskiego osiedla Marszowice.

– Nie zostaliśmy jako Wody Polskie poinformowani o tym zrzucie. I ta woda idzie na Marszowice. Zadziałaliśmy wczoraj wieczorem. Ponad 100 żołnierzy pojechało układać worki na wałach. (...) Układanie worków jest utrudnione. Nie wiadomo, czy nie będzie potrzebna ewakuacja – informowała podczas posiedzenia Sztabu Kryzysowego Joanna Kopczyńska, prezeska Wód Polskich. Nieco później Wody Polskie przekazały, że Tauron wysłał maila o zrzucie wody, a powinien był dokonać tego telefonicznie przed zaistniałym zdarzeniem.

Obecny na tym spotkaniu premier Donald Tusk informację o nieuprawnionym zrzucie wody nazwał szokującą.

– Ta informacja, którą od pani otrzymaliśmy, o tym zrzucie wody, braku informacji i kooperacji, jest szokująca, powiem szczerze – stwierdził Tusk.

Powódź w Polsce. Tauron dokonał zrzutu wody? Są nowe informacje

We wtorek po południu prezes zarządu Tauronu stanowczo zaprzeczył narracji Wód Polskich.

– Tauron nie dokonał żadnego niekontrolowanego i nieuzgodnionego zrzutu wody – powiedział Grzegorz Lot, prezes zarządu Tauron Polska Energia, na którego słowa powołuje się „Polsat News". – Każda decyzja była uzgadniania, na co mamy konkretne potwierdzenia komunikatu, zgody lub braku takiej zgody. – Chcę z całą stanowczością powiedzieć, że zarzuty wobec naszej firmy są nieprawdziwe oraz nieuprawnione.

Jak poinformował Lot, 15 września o godz. 12:30 doszło do przelania zbiornika Lubachów. Wyjaśnił przy tym, „że żadna tama nie mogłaby wytrzymać takiej ilości wody”. Podkreślił, że wszystkie komunikaty dotyczące zrzutów były przekazywane zgodnie z procedurami, a raporty wysyłano regularnie drogą elektroniczną do Wód Polskich i Centrum Zarządzania Kryzysowego, na co Tauron ma również potwierdzenia.

Artur Kalicki, prezes Tauron Ekoenergia, dodał, że zbiornik Lubachów był przygotowywany na napływ wody już od 9 września, a 15 września o godz. 12:30 nastąpił niekontrolowany wypływ, który stanowił mniej niż 1 proc. pojemności zbiornika. Dodał, że informacja o tym fakcie została natychmiast przekazana do Centrum Zarządzania Kryzysowego, a o godz. 14.37 wysłany został raport o stanie bieżącym do regionalnego centrum RZGW.

Kalicki zacytował też fragment decyzji Wód Polskich, dotyczącej zbiornika elektrowni Lubachów, w której Wody Polskie stwierdzają, że jego pojemność powodziowa jest niewielka i nie jest on w stanie zredukować fal powodziowych na Bystrzycy.

Znaczenie zbiornika znikome

Treść tego pisma przytoczył Onet.

„Istniejąca pojemność powodziowa, obniża mniejsze i krótkotrwałe fale powodziowe ale nie ma wpływu na fale duże i długotrwałe. Z uwagi na niewielką pojemność zbiornika Lubachów, wynoszącą 6,807 mln m3, w tym pojemność powodziową wynoszącą zaledwie od 0,967 do 1,873 mln m3, zbiornik ten nie jest w stanie zredukować fal powodziowych, które na rz. Bystrzycy mogą osiągnąć pojemność 20— 30 mln m3" – cytuje treść Onet.

„Zbiornik Lubachów nie dysponuje również pojemnością, która mogłaby być wykorzystana do zwiększenia przepływów w korycie rzeki Bystrzyca w czasie przepływów niskich, w związku z czym nie spełnia również żadnej roli w ochronie przed suszą".

Tusk: Proszę, żebyśmy to poważnie potraktowali

Podczas wieczornego spotkania sztabu kryzysowego, do którego doszło we wtorek, do informacji odniósł się premier Donald Tusk.

— To nie jest miejsce i czas na kontrowersje i debaty publiczne, tylko na jak najszybsze wspólne ustalenie, gdzie był błąd, tak żeby wyeliminować tego typu sytuacje. Nie chodzi o to, kto komu skuteczniej dokuczy, tylko żeby dokładnie i precyzyjnie zdefiniować: tu był problem, tu ktoś zawiódł, no to przypilnować, żeby się już więcej ten błąd nie powtórzył. Dzisiaj potrzebujemy pełnej koordynacji i żeby działania były solidarne, a nie żeby ktoś tam się z kimś kłócił o to, kto dał ciała.
— Proszę, żebyśmy to poważnie potraktowali. To nie może być tak, że urzędnicy, czy różni ludzie odpowiedzialni za różne rzeczy, które się dzieją, a od ich działań zależy czasami życie ludzkie, zdrowie, bezpieczeństwo ludzi, żeby to polegało czasem, przepraszam za sformułowanie, dupokrytek, usprawiedliwień. Przecież nie o to chodzi w tej chwili. Wszyscy musicie się spotykać i szukać najlepszych rozwiązań.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...